Jestem z woj świętokrzyskiego .Najbliżej mam do Kielc i właśnie stamtąd mam neurologa.Po za tym jeżdziłam z córką do Krakowa,ale ostatnio nawet do kielc jechaliśmy ERKĄ więc nie jest to wszystko łatwe.Wczoraj byłam z nią u lekarza,który ją najlepiej zna i dostała preparat p/wyniszczeniu organizmu i jak stan się nie poprawi to jednak szpital,ale on też mówi,że to ostateczność bo jest słaba i mogła by nie dać rady infekcjom.No ale zobaczymy.Powiedział,że dobrze by było,gdyby organizm przyzwyczaił się do Topamax,bo to dobry lek,ale gdy Monika dalej nie będzi chciała jeść to trzeba zrezygnować.Codzień chce ją oglądać,czy się nie pogarsza.Kasiu,nie ma kliniki,żeby nie było wirusów.Każdy szpital to jedno siedlisko bakterii,a dzieci takie jak Monisia często są traktowane przedmiotowo.Czyli niektórzy lekarze dają do zrozumienia,że nie warto ratować takie dzieci bo po co.Spotkałam się z taką reakcją w wielu szpitalach i wręcz musiałam walczyć o to by ktoś się nią zainteresował.To takie żenujące.
|