Bylam co
prawda w nieco innej sytuacji,ale mimo wszystko w podobnej. Moja coreczka zyla dwa miesiace,
po bardzo ciezkiej operacji wracala do zdrowia i wszystko juz bylo dobrze gdy nagle jej stan
zaczal sie drastycznie pogarszac, w nocy z niedzieli na poniedzialek uslyszalam jakis
wenwnetrzny glos "ona umrze",wiadomo ze mialam nadzieje do samego konca,ale
wewnetrznie wiedzialam ze ona umrze. W poniedzialek byla to walka o jej zycie i tez mowilam
do Boga "Panie jesli chcesz ja zabrac to zrob to juz teraz, niech sie nie meczy"
Do niej tez mowilam, ze kocham ja nad zycie i nie chce zeby odchodzila,ale jesli musi to
niech odejdzie w spokoju.Pozniej niejednokrotnie zalowalam tych slow, myslalam ze a moze
gdynbym tak nie powiedzial to jeszcze by nie odeszla itd.Ale tak na prawde to nie bardzo
rozumiem jak mozesz miec wyrzuty sumienia o to ze masz sile? O to ze dajesz rade? Bo jestem
przekonan ze to wlasnie Twoj synek daje Ci ta sile, powinnas byc dumna z siebie i zapewne
Twoj synek jest dumny z Ciebie ze dajesz rade.Ja gdy mam takie momenty ze daje rade to
dziekuje mojej Olguni ze daje mi sile. Oby jak najwiecej mam po stracie mialy sile zeby
dalej zyc. Badz dumna z siebie. Ania mama Olguni ur.04.02.2009-zm.07.04.2009, Amelki ur.2006 i małej nadzieji-Noemi 11.03.2010
|