po tym
wszystkim co sie stało miałam nieustanne wyrzuty sumienia. Czy to normalne?? obwiniałam sie
za myśli, które przychodziły niespodziewane i które wywoływały u mnie wstyd. Pamiętam jak
jadąc do szpitala ze skurczami w myślach błagałam żeby lekarze zrobili coś najlepiej żeby
wyciągneli ze mnie dziecko tak bardzo mnie bolało...jednak w glebi serca wcale tego nie
chciałam to fizyczny ból sprowadzał mnie dot takich myśli. Jednak jak sobie to przypominam
czuje sie jak wyrodna matka nie moge sobie tego wybaczyć, mam wrażenie, że MOj Mikołajek
słyszał te wszystkie słowa wypowiedziane w myślach. Nie mogę sobie również wybaczyc tego, że
ciągle miałam wrażenie jakby ludzie dookoła mnie bardziej przeżywali smierć mojego dziecka
niż ja. Kolejną rzeczą, której nie mogę sobie wybaczyć jest to, że pomimo tego całego bólu i
tragedii jaką jest śmierć dziecka jestem silna i nie załamałam sie tak jak powinna to zrobić
normalna matka po stracie dziecka. Nie zadaje również pytania Bogu "dlaczego".
Cierpię, ale mam siły żyć. Czy któraś z Was czuła podobnie?? może dzięki Wam poradzę sobie z
własnym wstydem i ogromnymi wyrzutami sumienia.
kocham Cie Mikołajku(*)
|