Kiedy przyszłam na cmentarz,kolo krzyża mojego Aniołka wcisnięta była koperta a w niej
list.Napisała go moja znajoma żeby mi pomóc ulżyć mi w cierpieniu. Przepisuje go dla was
bo....zresztą przeczytajcie same.... " Kochana Mamo" Wiem że mnie nie
widzisz,nie słyszysz i nie możesz dotknąć...ale ja jestem..istnieje..w Twoim życiu,snach
Twoich,Twoim sercu...Istnieje. Kiedy byłem tam na dole,w twoim cieplym brzuchu godzinami
zastanawialem sie jak to będzie kiedy będę już przy Tobie,w tym miejscu o ktorym opowiadałaś
mi gładząć sie po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś spać.Ja wsłuchany w twoje
opowiesci i kojacy twoj głos chłonąłem każde słowo,każdą informacje a potem cichutko zeby
cie nie obudzić kiedy wreszczie usypiałaś marzyłem. Wyobrażałem sobie to cudowne miejsce i
ciebie jak wyglądasz.Patrzyłem na swoje dziwne nożki i rączki u których nie wiem czemu było
dziesięć palcówi i zastanawiałem sie czy jestem do ciebie podobny...Chyba nie-myslalem-bo ty
pewnie jestes piekna a ja taki dziwny,pomarszczony...no i po co mi dziesiec palcow
-myślałem? A potem nagle wszystko sie jednego dnia zmieniło.Płakałaś głośno głaszcząc brzuch
i juz nie było opowieści.To nie może być prawda-mówiłaś-godzinami . Słuchałem teraz jak
płaczesz,krzyczysz,prosisz i błagasz.A ja nie wiedziałem o co i dlaczego? Chciałem Cie
barzdo pocieszyc więc wywracałem fikolki żebyś poczuła że ja tu jestem i cię kocham, ale
wtedy ty plakałaś jescze bardziej. A potem nadszedl ten straszny dzień.Zobaczyłem ze ktoś
świeci mi po oczach,straszne światlo wpadalo w głąb ciebie, nie wiem skąd a ty powtarzałaś
ze będzie dobrze,musi być.Ale płakałaś -słyszałem.Kiedy nagle wszystko zrobiło się czarne a
mnie wciągnęło coś i pchało mocno zrobiło się cicho.Ktoś już trymał mnie na rękach ale to
nie byłaś ty.A potem usnąłem i kiedy otworzylem oczy,wszystko wkoło mnie zalewał błekit w
każdych odcieniach.Byłem ten sam-mały,pomarszczony i z dziesięcioma palcami u rąk.Ale ciebie
nigdzie nie było.Obok mnie siedział rudy chłopczyk i uśmiechnął sie do
mnie.Witaj-powiedział. Gdzie moja mama-zapytałem? I wtedy on opwiedział mi wszystko.Ze nie
kazde dziecko trafia do swoich rodzicow,i ze nie niema zwiazku jak bardzo oni kochali i
chcieli,ze teraz tu jest moje miejsce,posrod innych malych Aniolkow.Ze bedzie mi ciebie mamo
brakowalo ale musimy oboje nauczyc sie zyc bez siebie.I musialem nauczyc sie tak zyc,Nie,
nie bylo mi łatwo,plakałem tak jak ty wtedy i cierpialem tak jak ty wtedy.Ale jest mi tu
naprawde dobrze.Mma wielu przyjaciol,wiele zabawy,wiele radosci.Ale nie szalejemy calymi
dniami na łace,mamo.Pomagamy starszym ludziom przeprowadzic ich na spotkanie tu w
niebie.Znajdujemy ich rodziny,mężow,żony,dzieci żeby mogli się z nimi spotkać.Możesz być ze
mnie dumna,mamo.Jestem grzecznym Aniołkiem,naprawdę.No..czasem tylko robimy sobie psikusy i
troszkę narozrabiamy kiedy skrzydełkami zachaczamy o klomby kwiatów,ale wiesz... jak się
bawimy w berka to czasem nas ponosi...Kiedy tu się znalazłem mój przyjaciel wytłumaczył mi
też że nie moge kontaktować sie z toba osobiście..czasem tylko pojawic sie w twoich snach
ale nic więcej.Ostatno jednak zaczęłem robić sie powoli przezroczysty i skrzydełka mi nie
działają jak kiedyś.Przyjaciel poptarzył,pokiwał smutno głową i zabrał mnie na
ziemię.Usiedliśmu na białym krzyżu i naglę CIĘ zobaczyłem,Wiedziałem że to ty,poznałem twoj
głos.Stałaś tam w deszczu i płakałaś powtarzając że tak bardzo cierpisz,że tak bardzo
tęsknisz,ze nie chcesz już żyć....Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że
musimy coś zrobić,żeby Ci pomoc.Bo nie możesz tak dalej cierpieć,musisz żyć bo wobec ciebie
jest jeszcze wiele planów które musisz zrobić.że są gdzieś dzieci którym musisz pomoc
przejść przez zycie i otoczyć je miłością tak wielką jak tą która teraz powoduje twoj wielki
ból.Więc piszę do ciebie mamo ten list,pierwszy i ostatni.Musisz wziąść się w garść,musisz
się uśmiechać,zyć,dzielić się radościa z innymi.Ja cie bardzo mocno kocham i wiem ze to
zmojego powodu płaczesz ale tak nie można..Każda twoja kolejna łza powoduje że moje
skrzydełka znikają.Kiedy ty sie poddasz ja tez zniknę,Tu na górze istnieje dzieki tobie i
twoim myslom o mnie.Ale tylko tym dobrym mysłą.Bo kiedy bedziesz cały czas tak strasznie
rozpaczać to żał zaleje twoje srece,smutek przesłoni ci świat i bedziesz tylko myslała o tym
co straciłas.Zapomnisz o mnie.Nie ,nie zaperzeczaj ze nigdy nie zapomnisz.Pamięć to
zachowanie w sobie tych radosnych chwil a ciebie pogrąża smutek-on nie jest dobry.Każdy twoj
usmiech to dla mnie radosna chwila.Dzięki tobie mogę zrobić jeszcze tyle dobrego.Zebys
widziala tą radosć kiedy znajduję najbliższych ludziom którzy tu trafili...Z twojego
szczescia czerpie swoja sile.Prosze mamo żyj dalej i zachowaj mnie w sercu i myslach.Bo nie
długo poza smutkiem nie będzie już tam miejsca dla mnie... Kocham cie mamo..I nie jesteś
sama-pamiętaj.I nie mów że mnie już nie ma! JESTEM..Zobaczysz mnie w oczach swoich
dzieci,usłyszysz w radosnym ich śmiechu,poczujesz kiedy przytulać je bedziesz i kołysać do
snu.Ja tam zawsze będę,zawsze przy tobie.Zawsze.Tylko proszę żyj mamo bo smutek powoduje że
znikam...a wtedy nic już nie będzie..mnie już nie będzie,,,Kocham cie mamo. patrycja Ada http://www.swiatelkapamieci.pl/2007/1420-pamieci--patrycja-turzy-03052006-20022007.html To nieprawda że Ciebie już nie ma
|