Krysiu, źle mnie zrozumiałaś. Dla mnie największym szczęściem jest teraz jak "spotykam" się z moją Kasiunią we śnie, ale chodziło mi o to że czasami te sny, obrazy są tak realne, tak mocne, tak bardzo czuję Kasię dotykiem, ciepłem i Ją prawdziwą że jak się budzę to nie mogę dojść do siebie. Wczoraj własnie tak miałam. Przez te kilka sekund poczułam się tak jak dawniej, poczułam pierwszy raz od odejścia Kasi ten normalny spokój bez kołatania serca, bez tego ściaskającego bólu w klatce, pomyślałam po przebudzeniu:to jednak był zły sen,Kasiunia żyje. Ale to była niestety tylko chwila po której znowu dostałam obuchem w głowę jak co rano. Wszystkie sny notuję i jestem przeszczęśliwa gdy spotykam Kasię, ale póxniej trzeba zmierzyc się z tym zafajdanym życiem bez mojego Dziecka....
|