dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO....Hits: 3837
nina85  
10-01-2011 19:14
[     ]
     
Nie wiem od czego zacząć... Jeszcze tydzień temu byliśmy tacy szczęśliwi, robiliśmy zakupy, smoczki, kosmetyki, ubranko na wyjście ze szpitala-białe z różowym słonikiem, kocyk... dużo chodziliśmy, Amelka dokazywała jak zawsze... Wieczorem mąż pojechał do pracy... czułam jak Amelka wtula się w przyłożoną do brzuszka dłoń, byłam taka szczęśliwa, miłość przepełniała całe moje serce...
04.01 obudziłam się ok 9, położyłam się na plecach i czekałam na codzienne wygłupy, cisza... zaczepiałam, przykładałam dłoń...cisza... zamiast paniki spokój obudziłam męża, zadzwoniłam do lekarki, że będziemy za 15 min w szpitalu bo ni czuję ruchów... poszliśmy od razu na patologię ciąży, tam położna zbadała tętno... przyłożyła głowicę i mówi " słyszy Pani jest tętno, maleńka spała" ale ja wiem swoje wiem, że Amelka śpi i już nigdy się nie obudzi... lekarka zabiera mnie na USG, patrzy i patrzy w ten monitor szuka... widziałyśmy się 5 dni wcześniej wszystko było wzorowo...kiwa głową, przychodzi inna lekarka i padają słowa " nie ma"... lekarka każe poprosić męża... wchodzi na salę i już wie... dzwonię do mamy mówię"mamuś nie ma Amelki, moje serduszko umarło"... pytam DLACZEGO...ale nie uzyskuje odpowiedzi... dostajemy oddzielną salę, jeszcze badanie ginekologiczne, jest mi wszystko jedno... okazuje się, ze rozwarcie jest na 1cm dostaję leki na przyśpieszenie rozwarcia jest godz 15:00... jeszcze relanium... mam po nim usnąć... nie usypiam... płaczę, krzyczę, dotykam brzucha... czekam i znowu cisza...
17:00 kolejne badanie... rozwarcie na 1,5 cm kolejna dawka leku... płaczę mówię, że nie chcę, lekarka mówi, że im szybciej urodzę tym lepiej...chodzi o moje życie... pierwsza myśl- jakie życie?! nie chcę żyć!! po chwili przed oczami mam obraz męża i myślę chcę żyć... mam dla kogo...
mama jedzie do domu, gotuje dla nas zupę, żebym miała siłę, cały czas powtarza jak bardzo mnie kocha, jak bardzo jest ze mnie dumna, że dam radę... zostajemy sami... leżymy... rozmawiamy głaszczemy brzuch... mówimy, że damy radę... zaczynamy spacerować...kiedy idziemy korytarzem rozmowy na salach milką, dziewczyny trzymają się za brzuchy i patrzą na nas jak na trędowatych... rozumiem...boja się... i dziękują Bogu, że to nie ich iskierka zgasła...
przyjeżdża mama z moją chrzestną, płacz zalewa mi oczy... serce pęka, świadomość, że muszę walczyć żeby urodzić, bo przecież chcę żyć... prysznic... skurcze co 3 min, trwają 3 min... mąż jest przerażony ale cały czas przy mnie...
22:00 przychodzi lekarka kolejne badanie, jest postęp... i znowu prysznic i spacer po sali... już nie chcę iść korytarzem...
około 24 mama z ciocią jadą do domu, lekarka twierdzi, że i tak nie urodzę do czwartku(to był wtorek)... obiecują, że będą z samego rana...
skurcze nadal są silne...około 1 kolejne badanie jest około 2cm... lekarka każe podać mi dolargen.. mówi, że skurcze się wyciszą, że muszę się przespać... bo potrzebuję siły...proszę ją, żeby była przy mnie przy porodzie, przecież przez półtora roku razem z nami walczyła o ciążę, przez wszystkie miesiące prowadziła ciążę...powiedziała,że mnie nie zostawi, że przekazała wszystko innej lekarce, że jestem w dobrych rękach, przyprowadziła położną...była tylko do mojej dyspozycji...podała ten zastrzyk... wróciłam na salę zapłakana, roztrzęsiona, położyłam się do łóżka wtuliłam w męża on tulił mnie i nucił cichutko do ucha, szeptał jak bardzo mnie kocha, że jest przy mnie, że damy radę...usnęłam... ale zrywałam się co chwilę, skurcze ucichły...
05.01- około 6 wpadłam w szał, płakałam na cały głos, pytałam dlaczego... nadal czekałam na cud, że może jednak, że może Amelka żyje... dawka relanium... i znowu czuje się jak w amoku... jak w koszmarze...
8:00- obchód, moja lekarka zabiera mnie na badanie, nadal 2cm ale szyjka już zgładzona... decyzja o podaniu oksytocyny...moja lekarka skończyła dyżur...czułam się samotna, przerażona... po cichu liczyłam, że zostanie, że pomoże...z perspektywy czasu wiem, że Ona też była w szoku...
9:00 przenieśli nas na inna salę, większą jaśniejszą położne mówią, że bardziej przyjazną...przyjeżdża mama z ciocią, mąż jedzie do domu wykąpać się, przebrać...
10:30 robimy zapis skurczy- cisza... lekarka(człowiek o złotym sercu) która poznałam dopiero w szpitalu robi mi badanie- rozwarcie na 3cm...
11:20 wracam na salę położna mówi jeszcze tylko kilka godzin i będzie po wszystkim...proszę lekarkę, żeby coś zrobiła, że psychicznie nie daje już rady... zwiększa szybkość kapania kroplówki... 11:30 pęka pęcherz płodowy, odchodzą wody, mama słabnie ciocia idzie ze mną na porodówkę, badanie 3,5 cm... jeszcze długa droga przed panią- mówi położna... ból staje się nie do wytrzymania...lekarz nie reaguje na moja prośbę o leki przeciwbólowe... przychodzi lekarka która obiecała przy mnie być... bada mówi już jest 7cm... wychodzi po wodę dla mnie... czuję że muszę przeć... ciocia woła pana dr który mówi że przecież przed chwilką byłam badana, że jeszcze nie pora, ale łaskawie mnie bada i mówi że jest pełne rozwarcie... dwa parte i jest Amelka...godz 11:50 waga 1500g, 45 cm... czekam na krzyk...na płacz... i znowu ta potworna cisza... dostałam moja maleńka na ręce...przytuliłam mój skarb do serca...tak doskonale pasowała do moich ramion... wyglądała jakby spała... lekarka głaszcze mnie po głowie... i mówi urodziła pani aniołka... Amelka była idealna...piękna i taka malutka... nie była owinięta pępowiną... nie było też pętli na pępowinie... tylko Bóg wie co się stało...wycałowałam moją córeczkę...nosek...czółko...paluszki... wszyscy płakali... byłam zaskoczona, jak wszyscy z szacunkiem odnosili się do mojej córeczki... moja mama płakała...i to ona wzięła ode mnie Amelcię i nie odstępowała jej na krok...przyjechał Hubert zapłakany... załamany...przepraszał, że nie zdążył, że nie było go przy mnie... po dwóch godz poszliśmy razem pożegnać maleńką i zabrał ją patolog... później mam lukę w pamięci... ból serca był tak ogromny, że nie jestem w stanie go opisać...
sekcja nie wykazała wad rozwojowych... nie wiemy czemu Amelka odeszła... czemu zamiast w moich ramionach jest w ramionach Boga?!
07.01 o godz 14:00 pożegnaliśmy Nasz skarb... Żyję dzięki mojemu ukochanemu mężczyźnie, On daje mi siłę …. Pozostaje pytanie dlaczego?!! Przecież tak czekaliśmy, tak bardzo ją kochamy… Tęsknię… Kocham… 
05.01.2011- Amelka[*] 33tc
http://amelkabieleckaclapka.pamietajmy.com.pl
Wiktorek 11.07.2012r 2620g i 57cm Poprzedni temat
  Temat Autor Data
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- Kocham Cię maleńka!!!! KG 21-02-2011 16:27
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- Kocham Cię maleńka!!!! Aska 27-05-2012 13:04
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- kolejny trudny dzień.... nina85 23-02-2011 14:35
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- kolejny trudny dzień.... anikia 23-02-2011 15:47
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- kolejny trudny dzień.... KarolciaiJa 23-02-2011 18:11
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- kolejny trudny dzień.... patrycja grzybowska 23-02-2011 16:15
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- kolejny trudny dzień.... KarolciaiJa 23-02-2011 18:08
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- kolejny trudny dzień.... agnes75 25-02-2011 08:56
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- kolejny trudny dzień.... nina85 02-03-2011 21:26
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... dziś 4:( nina85 04-03-2011 13:04
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... dziś 4:( Magdalex 04-03-2011 13:44
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... dziś 4:( KG 04-03-2011 13:59
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... dziś 4:( migotka 04-03-2011 14:17
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... 5...urodzona dla Nieba:( nina85 05-03-2011 11:00
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... 5...urodzona dla Nieba:( Joannap 05-03-2011 12:27
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... 5...urodzona dla Nieba:( KG 05-03-2011 17:34
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO....7....kolejny smutny dzień.... nina85 07-03-2011 10:09
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO....7....kolejny smutny dzień.... KG 07-03-2011 12:26
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO....7....kolejny smutny dzień.... patrycja grzybowska 07-03-2011 23:06
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO....7....kolejny smutny dzień.... Magdalex 07-03-2011 23:09
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... nina85 12-03-2011 13:21
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... nina85 18-03-2011 12:58
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... nina85 02-04-2011 03:02
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... Kamgata 05-04-2011 14:18
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... baczek29 04-04-2011 00:28
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO....kolejny 5 nina85 05-04-2011 12:26
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... Kamgata 05-04-2011 14:46
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... Zuzanna Kwiatkowska 05-04-2011 13:03
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... Zuzanna Kwiatkowska 05-04-2011 13:08
  Re: Amelka[*] 05.01.2011- KOCHAM CIĘ CÓREŃKO.... nina85 05-04-2011 13:41
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora