06.01- wróciłam do domu... taka pusta, samotna... taka zagubiona i poraniona na duszy... Najgorsze jest to, że ten straszny ból nadchodzi falami... za każdym razem fala jest większa... dzisiaj jest jak tsunami...niszczy wszystko...Zabija... Tak czuje jak każdego dnia umiera jakaś inna część mnie... Dzisiaj coś mnie podkusiło... zaczęłam czytać o wcześniakach... i... myślę, że gdyby tylko los chciał inaczej... gdybyśmy dostały szansę... gdyby mój organizm mnie zaalarmował, nie wiem jakimś bólem, plamieniem.... czymkolwiek...dzisiaj byłabym w domu z moją Księżniczką...Była już taką dużą dziewczynką 1500g i 45cm... dzieci z taką wagą maja 90% szans.. szans na życie i normalny prawidłowy rozwój... dlaczego Bóg nie dał nam tej szansy?? Dlaczego odebrał mi mój cel życia...moją miłość... moje marzenie...moją maleńką córeńkę... znowu nie chcę żyć... chcę uciec gdzieś daleko, schować się w ciemny kącik... ból mnie dławi, tłamsi, poniewiera...a ja, a ja dzisiaj nie mam siły wstać, nie mam siły chcieć... nie mam siły na nic... Myślałam, że pomalutku daję radę, że idę w dobrym kierunku... dzisiaj poległam... i nie mam siły wstać.. 05.01.2011- Amelka[*] 33tc http://amelkabieleckaclapka.pamietajmy.com.pl Wiktorek 11.07.2012r 2620g i 57cm Poprzedni tematNastępny temat |