Współczuję Aniołkowa mamo. Popłakałam się czytając Twoją historię. To straszne, ze musiałaś do nas dołączyć. Piszesz, że nie płaczesz. Ja miałam i mam podobnie. Czasami dopada mnie i to jak jestem sama i muszę się wypłakać. Nie pokazuję tego ludziom bo to mój ból. To, że nie płaczesz nie umniejsza Twojej żałobie. A to, że się uśmiechasz to nic złego. Nasze cierpienie nie jest na pokaz. Jedne aniołkowe mamy płaczą inne wracają szybko do pracy to nasza żałoba i mamy prawo aby przeżyć ją jak czujemy i potrzebujemy. Przeżycie naszej straty nie ma jakiegoś schematu a łzy i płacz jest miernikiem cierpienia, żalu i bólu jakiego doznałyśmy.
Pierwsze święta są trudne, potem pierwsze "rocznice". Kolejne łatwiejsze tak jak i każdy dzień. Łatwiej się oddycha.
Dla Szymonka tęczowe i cieplutkie światełka (*)(*)(*) a Tobie mamusiu mnóstwo sił. Przytulam mocno.