witam Cie. ja urodziłam w 23tc synka Filipka. Poród poprzedzony był tygodniowa walka,pod kroplówkami,lekami,i lezeniem bez mozliwości wstawania. Podczas porodu lekarz naciskał mi z całych sił na brzuch z łokcia...myslalam ,ze prysne!?...potem po wszystkim usłyszałam tylko od lekara-czas zgonu...a położna-przeciez dziecko zyje..a lekarz poprostu wyszedł. Wiem,że słyszałam mojego skarba...słyszałam jak zakwilił i zabrali go i lezał w takiej nerce szpitalnej przykryty jakims szpitalnym materiałem przez 1 godz i 15 min. nie ratowano Go...podlaczono tylko do aparaturki ktora sprawdzała czy jeszcze zyje...nie potraktowano mnie ani dobrze ani kompletnie źle...choc mam zal do lekarzy i położnych ze nie pozwolily mi Go zobaczyc... walcz kochana walcz...to co przeszłaś to jest poprostu szczyt wszystkiego,nie pozwól im wygrac....bardzo ocno cie sciskam i cieplo pozdrawiam.
Filipek ur/zm 19.01.2007r 23tc[*],
Mateuszek ur. 17.03.2008r 36tc,
Alanek ur 21.10.2012 39,6 tc!:o)
oraz Aniołek ktory umarł w brzuszku w 15 tc a o czym dowiedzialam sie w 18 tyg.zabieg 19.06.2015
spijci
|