Aguniu, zdaje się ,że to ja poleciłam Ci to forum.Jestem mamą po stracie już 37 rok. Tak, mój synek zmarł w 1980 roku. Nie wiem, jak to jest stracić duże lub dorosłe dziecko, nie jestem w stanie sobie tego wyobrazic, ale na pewno część uczuć towarzyszących temu koszmarowi jest taka sama. Rozpacz, żal, bezradność, poczucie wyobcowania, czarna dziura - to tylko delikatne określenia tego, co wszystkie dobrze znamy i przeżywamy. Dla mnie było i nadal jest złym , dotkliwym uczuciem poczucie winy.Mogłam przecież być mądrzejsza, dopilnować, zadbać, zapobiec, nie oddawać go do tego koszmarnego szpitala,gdy biedny leżał przez 7 tygodni , a ja widziałam go tylko raz przez OKNO. Jak mogłam? Jaka byłam głupia... Nic mnie nie usprawiedliwia, nic. Wiem, ze Cię tym wpisem nie pocieszyłam, wręcz przeciwnie, ale gdy wchodzę na forum, dopadają mnie demony przeszłości. Na marna pociechę powiem Ci,że czas zrobi swoje i powoli ból i rozpacz zaniknie dając miejsce innym, być może mniej dobijającym uczuciom. Mas prawo do wszystkich uczuć, do płaczu, krzyku, nerwów, strachu - teraz jet ich nawał, stopniowo z biegiem czasu to się zacznie uspokajać. Aha, ja również miałam poczucie potrzeby ucieczki, wyjazdu, odejścia od tego miejsca i gdy byłam daleko poza domem, czułam się w miarę dobrze. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo siły.
|