Zaczynam wierzyc w przeznaczenie, bo jak inaczej mozna to nazwa. Tyle razy Zosia zostawała u dziadkow, tyle razy podchodzila do tej szafki, tyle razy właczała radio, tyle razy telewizor-niedrgnal. a tamtego dnia wszystko runelo jak lawina...dlaczego? to pytanie na zawsze pozostanie bez odpowiedzi, mi pozostaje cierpiec i plakac na kazde wspomnienie...w zeszlym roku wspolnie swietowalismy dzien dziecka na festynie w przedszkolu, a w tym roku...na cmentarzu..... josia
|