no własnie,,jakoś'' trzeba sobie radzić, ale niestety nie ma na to odpowiedniej recepty. Ja na szczescie mam dużo nauki, pisanie pracy mgr to i czas jakoś szybciej leci, a wiadomo że najchetniej chciałybyśmy obudzić się już z dzidziusiem w ramionach. Mi dużo pomaga jak zamykam oczy, marze sobie, wyobrażam sobie niunie. W ten sposób wierze w to, że ona jest i niedługo będzie z nami na świecie. Kupiłam już kilka ubranek, kiedy na nie patrze, to też jakoś mi łatwiej w to uwierzyć, że jest dobrze i tak będzie. Ale jak każda matka po takiej tragedii mam te gorsze dni, strach jest tak wielki, że można powiedzieć paraliżujący, ale wtedy trzeba szybko wygonić złe myśli z głowy, pogłaskać sie po brzuszku i znów pomarzyc.... :))) Mama Mariczki ur.zm.15.03.2012 (35tc) i Martynki ur.09.07.2013
|