za kilka dni minie u nas 3 długie lata jak urodził sie i umarł moj
pierwszy synus Filipek...moje uczucia na chwile obecna sa inne niz były wtedy swierzo po
stracie...choc nadal obwiiniam sama siebie..moj synus był zdrowy,to moja budowa narzadow
rodnych jest taka"felerna"....tewszystkie złe,smutne uczucia bardzo przygasły i
potrafie smiac sie beztrosko,cieszyc ...ale nie zapomnimy nigdy,dlatego,ze jestesmy
mamusiami a mama nie zapomina o swoich dzieciach,tymbardziej kiedy teskno bardzo... miałam
taki etap jakis niedaleki czas temu,ze stwierdziłam,ze pogodziłam sie ze strata...poczułam
wtedy ulge jakas dziwna ale miła,to było takie dziwne stwierdzenie,ze to co sie stało juz
nie odwroci sie nie cofnie,ciach nalezy dbac o grobek i juz...ale...gdy przyszły te
swieta,uswiadomiłam sobie,ze tesknota bedzie wracac juz zawsze,tymbardziej w boze narodzenie
kiedy to poczułam mojego synka pierwszy raz ...moja rada bedzie jedynie to,ze potrzeba
czasu,wielu przemyslen łez by w koncy dojsc samemu do odpowiedzi na zadane pytanie,.... mi
zajeło to 3 lata...
Filipek ur/zm 19.01.2007r 23tc[*],
Mateuszek ur. 17.03.2008r 36tc,
Alanek ur 21.10.2012 39,6 tc!:o)
oraz Aniołek ktory umarł w brzuszku w 15 tc a o czym dowiedzialam sie w 18 tyg.zabieg 19.06.2015
spijci
|