Droga dziewczyno, wstrząsnęło mną ostatnie zdanie w Twoim dzisiejszym wpisie. Jakże ogromne jest Twoje cierpienie i tęsknota, żeby powiedzieć, że celem Twojego życia jest śmierć.Bardzo Ci współczuję, wiem, co to znaczy poronienie, ale nie mogę Ci pomóc tak, jak bym chciała. Myslę jednak, że jesteś na etapie żałoby, w którym wszystko, co związane ze śmiercią dziecka, neguje się. Nie godzę się na to, ze Bóg tak chciał, że maleństwo jest aniołkiem, nie godzę się na moje dalsze życie.Całe szczęście, że to, czy się godzimy, czy nie na dalsze życie, ono toczy się swoim torem. Jesteś bardzo młoda i poczucie bezsensownosci na pewno będzie krótkotrwałe.Powiem rzecz banalną - nie wolno myśleć, że celem naszego życia jest śmierć.To dołuje jeszcze bardziej. Za wcześnie na takie myśli, smierć przyjdzie nie wtedy, gdy chcemy, tylko wtedy, gdy ona uzna to za stosowne.Naszym celem jest walka z przeciwnościami, siłowanie się z życiem,podnoszenie z upadku. To mimo wszystko dodaje energii, pozwala sie pozbierać. Życzę CI dużo siły do tej walki. Pozdrawiam. Izabela S.
|