ANIKIA, Gratuluję Ci Córci. Bardzo to pokrzepiające, że jest tu dużo kobiet, które po tych wszystkich nieszczęściach ponownie zostają Mamami, ale tym razem ziemskimi ;-) my dopiero pożegnaliśmy naszego Synka, ale to nie zmienia faktu, że nadzieja na zostanie rodzicami czyni nasze życie lepszym... wszystkie decyzje, które podejmowałyśmy miały na celu tylko i wyłącznie pomóc naszym chorym dzieciom...u Was skończyło się tragicznie po operacji, a u nas...tuż przed operacją, gdy Hubert był już dużym chłopcem mającym dobre rokowania, bez wodogłowia...ale z dużą przepukliną rdzeniowo-oponową...widać, nic więcej nie można było zrobić...zarówno Wy jak i my i wszystkie tutaj mamy zrobiły wszystko co mogły, aby ich dzieci żyły...więcej nie można było zrobić a teraz trzeba żyć tak, żeby nasze Anioły były z nas dumne
ściskam i wysyłam Światełka dla wszystkich Aniołków (*)(*)(*)(*)(*)(*) a ucałowania dla ich ziemskich sióstr i braci
Ewa, Mama Hyzia (+30.09.13) i Julii
anikia napisał(a): > Ja się bałam czekać bezczynnie, chciałam cos robić. Być moze ta operacja właśnie zabiła Emilka. Ale po blisko 3 latach przestałam roztrząsac czy dobrze zrobiłam czy źle. Zaakceptowałam fakt, że zmarł, bo cóż za życie miałby skoro praktycznie nie miał mózgu, tak duże wodogłowie było. Nie moge pogodzic się natomiast z tym że był chory, bo zawsze dbałam o kazdy szczegól, przygotowywałam się do ciązy, brałam kwas a mimo to miał tą chorobę.
>
> W tym roku szczęśliwie zostałam powtórnie mamą códnej Ninki. Ciąża kosztowała mnie mnóstwo nerów ale było warto. Ewa, Mama Hyzia ur.zm.(+30.09.13), Julii, Bartusia ur. 09.09.2014 i małego Człowieczka pod sercem
|