Dziekuje! Jestes bardzo dzielna!!! Wiem cos o tym,duzo nas laczy.Moj syn nie mial operacji.ale duzo spraw jest podobnych.Ja o zycie Jarka handlowalam z Bogiem,potem jak bywalo zle obarczalam sie wina za cierpienie SYNKA i moje. Zachowywalam sie jak egoistka,tak bardzo chcialam zeby sie Jarkiem nacieszyc.Tez mial inne napady padaczki nie tylko bezdechowe.Byly takie ze "wydzieraly " mu stawy wszystkich konczyn.Jak dochodzil do siebie z oczu splywaly lzy bolesci.A ja nie umialam Mu pomoc.W czasie ataku "kladlam"sie na Jarka byle nie "wyciagal sie bardziej"Najgorsze byly nocne kiedy padaczka sadzala Jarka(samodzielnie nie siedzial),a potem twarzyczka w koldre.Samodzielnie by sie nie wybronil.Jarek byl meteopata.Szkodzil mu kazdy wyz i niz.Cale jego zycie zyl w zagrozeniu. Mial owrzodzenia zoladkowo-przelykowe,nie chcial siusiac(30-40 godz) jego jelitka nie pracowaly,wspomagalam je roznymi lekami. ALE BYL I ZA TO GO KOCHALAM I KOCHAM! Jak zyc i cieszyc sie?Czym!Jak moglabym powtorzyc moje zycie ,powtorzylabym je.Nabylam doswiadczen,ale juz teraz sa nikomu nie potrzebne. Miliony SWIATELEK DLA JARKA> A DLA TWOJEGO SYNKA JAK NAJMIEJ CIERPIENIA I DLA WAS RODZICE RADOSCI Z KAZDEGO DNIA ,WIARY I SAMOZAPARCIA,Pozdrawiam
|