Sama nie wiem jak to jest. My także chcieliśmy chociaż być przy ubieraniu. Dzień wcześniej podałam ciepły polarkowy strój, ale w domu przypomniałam sobie o rajstopkach i koszulce. Panowie z zakładu pogrzebowego mieli dać znać gdy będą ubierać byśmy mogli być z małym (mieliśmy 3 minuty od miejsca zamieszkania)- nie zadzwonili. Gdy my zniecierpliwieni zadzwoniliśmy okazało się, że malutki jest już ubrany. Pojechaliśmy mimo wszystko do kostnicy i poprawiliśmy ułożenie główki na takie w jakim zawsze leżał. Maskotkę włożyłam mu do rączki, a nie jak to zrobili panowie z zakładu - rzucili byle jak.
Teraz gdy cofam się myślami do dnia pogrzebu to nie wiem jak dałam radę go wytrzymać... Dużo siły Ci życzę i przytulam do serduszka. Beata Mama Marcelka z wadą letalną ur.14.05.2009 - zm 24.03.2011 http://funer.com.pl/epitafium,marcel-wysocki,5849,1.html
|