Yeti1, ja też po stracie Hani miałam ogromny kryzys wiary. Ludzi mówili mi, że Bóg mnie kocha, a ja nie mogłam tego znieść, tak bardzo Go nienawidziłam. Do tego stopnia, że na sam dźwięk tego słowa chciałam albo krzyczeć, albo wymiotować.
Pamiętaj, że oprócz Boga na tym świecie jest ktoś jeszcze, kto niszczy, zabija, kłamie i powoduje wszelkie cierpienie. Walka dobra ze złem nie jest fikcją. Obwiniamy nie tego, kogo trzeba. Życie nie jest sprawiedliwe, bo jest przesycone złem. Ale Bóg może pomóc Ci przejść przez wszystko i jest napisane, że Ci którzy się smucą, będą pocieszeni. Jest też napisane, że zostanie im oddane po tysiąckroć. Nie jest napisane kiedy...
Nie trać wiary. Czasami po prostu trzeba zaufać. Tracąc wiarę możesz stracić wszystko, łącznie z nadzieją na lepszą przyszłość i na normalną PEŁNĄ rodzinę. Czy ważniejsze jest te kilkanaście, kilkadziesiąc lat tutaj na ziemi względem wieczności? Wiem, że jest bardzo ciężko. Ale dałaś radę do tej pory, możesz dać radę i później. Czy życie bez Boga jest łatwiejsze? Nabiera sensu? Moje było nieustanna walką i szamotaniną. Bóg naprawdę Cię kocha i widzi Twój ból. I nie jest obojętny.
Mi pomogło czytanie Pisma Świętego. Zaczęłam czytać, bo chciałam udowodnić wszystkim jaki Bóg jest obojętny i zimny. W Psalmach jest mnóstwo skarg na rzekomą niesprawiedliwość Boga. Pomogły mi psalmy, pomogły ewangelie. Pomogło mi przeczytanie księgi Hioba, który jednak nie dostał odpowiedzi na pytanie "dlaczego", ale mimo wszystko zrozumiał jakie jest jego miejsce przed Bogiem. Może pomoże to i Tobie, tego Ci z całego serca życzę. Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)
|