wlasnie to juz jest taka rezygnacja,z zycia,z wiary w cokolwiek,ja niby zyje normalnie spotykam sie z lidzmi,smieje sie ,pracuje (raczej pracowalam bo od tyg.nie mam pracy)a mialam robic inseminacje na ktora czekalam pol roku a teraz z braku kasy nie zrobie...i człowiek przestaje wierzyc ze jest ten Bóg.ja mam cale zycie pod góre,nie wiem kto mnie tak u gory chce zgnoic.i poprostu mysle ze jest tylko natura ,biologia ktora eliminuje przegrane jednostki takie jak ja,niestety