"Wejść tam nie można" czytałam w pierwszych dniach po śmierci Teo- po raz kolejny, książka miała już jednak dla mnie inną wymowę. Często wracam do słow, które są przytoczone w pierwszym poście.
"Nie ma wiary bez wątpliwości. Bo wiara ma kolor ciemny. To noc, a nie dzień. Potocznie rozumiemy ją jako światło wewenętrzne dające przekonanie o istnieniu Pana Boga. Tymczasem, gdy ktoś doświadcza istnienia Boga, wcale nie musi wierzyć. Wiara zaczyna się wtedy, gdy światło gaśnie, a my nie przestajemy podążać drogą Bożą. Bo gdy stracimy pokrzepienie wewnętrzne, pojawia się możliwość wiary."
Zadziwiły mnie ostatnio słowa z listu Matki Teresy z Kalkuty, zadziwiły...ale i dodały otuchy, u mnie mrok niecałe dwa lata, ona wytrwała 50 lat... „Ciemność jest tak ciemna – a ja jestem samotna, niechciana, opuszczona. Samotność serca, które pragnie miłości, jest nie do wytrzymania. Gdzie jest moja wiara? Nawet głęboko we mnie nie ma nic prócz pustki i ciemności. Mój Boże, jak bolesny jest ten nieznany ból. Boli nieustannie. Nie mam wiary. Nie potrafię wykrztusić słów i myśli, które kłębią mi się w głowie i zadają ból niewypowiedzianej agonii. Tak wiele pytań bez odpowiedzi żyje we mnie. Boję się je odsłonić, boję się bluźnierstwa. Jeśli jest Bóg, niech mi przebaczy. (…) Kiedy próbuję wznieść moje myśli do nieba, pojawia się taka więzienna pustka, te myśli wracają jak ostre noże i ranią głęboko moją duszę.
Miłość – słowo, które nic nie mówi. Powiedziano, że Bóg mnie kocha, a tymczasem ciemność, chłód i pustka są tak wielkie, że moja dusza nic nie czuje."
A jeśli ktoś miałby potrzebę poczytać więcej http://kosciol.wiara.pl/doc/490449.Matka-Teresa-z-Kalkuty-Trzymam-Boga-za-reke/13
Ania, mama Teo Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)
|