Pan Bóg patrzy po rodzicielsku. Sam stał się człowiekiem i poznał, jak trudno oprzeć się złemu. Myślę, że rozumie, jak nam trudno na codzień. Jest Rodzicem, który wie, że dziecko czasami błądzi, ale nieustannie czeka na to, by dziecko przyszło i powiedziało przepraszam. Wtedy przytula je do siebie. Cierpi, jeśli dziecko odwraca się od Niego i nie chce przeprosić, wręcz specjalnie odwraca się od Niego. I nawet wtedy czeka na jego powrót. Otwiera niebo dla wszystkich, którzy przepraszają i starają się być dobrzy. Tam nie może wejść tylko ten, kto sam tego nie chce. Bóg jest miłosiernym Ojcem z przypowieści ewangelicznej (Łk 15, 11-32). A Stary Testament bywa brutalny i szokujący dla wielu z nas, bo tak wiele różni nas od ludów żyjących w tamtych czasach. Jest taka piękna księga w Starym Testamencie, Księga Ozeasza, w której Bóg dzieli się z nami, jak trudna jest dla Niego nieustanna nasza grzeszność. Padają tam słowa: „Jakże cię mogę porzucić Efraimie, i jak opuścić ciebie Izraelu? Moje serce się na to wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Nie chcę, by wybuchnął płomień mego gniewu i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem: pośrodku ciebie jestem Ja – Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać.” (Oz 11, 8-9)
|