Taka mnie wczoraj naszła refleksja. Papież swoje ży cie poświęcił Bogu.Był wspaniałym, dobrym człowiekiem. Jednak umierając miał wątpliwości czy dostanie się do Królestwa Niebieskiego.Prosił o modlitwy za jego dusze. Gdzieś tam obiło mi się o uszy, że nazwał siebie grzesznikiem i mówił o swoich słabościach. To co w takim razie z nami? Zwyczajnymi ludźmi, grzesznikami, którzy codziennie zmagają się z tysiącami problemów? Czy my mamy szanse na Królestwo Boże? A tym samym czy kiedykolwiek w takim razie spotkamy się z naszymi dziećmi?
|