Odszedl Ojciec. Dom opustoszal, ucichl na chwile jakby w przeleknieniu i niedowierzaniu. Bo On byl zawsze, a teraz trzeba zyc dalej. wsluchujac sie w echo scian, w ktorych wciaz jeszcze brzmia jego slowa: nie lekajcie sie... nie bylismy zbyt posluszni. czesto za Jego plecami mrugalimy do siebie porozumiewawczo - on nie rozumie tego swiata, nie nadaza, jest tak staromodny i przywiazany do innych niz nasze wartosci. wiec niby go sluchalismy, kiwalismy przez szacunek glowami, ale i tak postepowalismy po swojemu. a teraz zostalismy sami. ze soba, i swymi myslami, i jego slowami. i musimy nauczyc sie na nowo zyc. mądrzej?
|