Odszedł Papież.
Mój dziadek, o którym zawsze marzyłam.
Którego nie miałam obok.
Głaskał mnie po głowie, pokazywał jak się kroi chleb i karmi zwierzęta w lesie. Czytał na dobranoc i klepał po plecach, pozwalał wspinać się na kolana po staromodnych, kanciastych spodniach i targać resztki niegdyś bujnej czupryny. Opowiadał świat.
Gdy dorosłam, zaczęłam dostrzegać, że właściwie mówi tylko o Bogu. Mówi rzeczy piękne, dobre i trudne. Czasem ich nie rozumiałam, ale kocham mojego dziadka i wierzę w każde słowo.
Odchodzi dziś coraz dalej i coraz mocniej, lecz jego słowa, jak zastępy aniołów stróżów, trwają przy mnie blisko, przy innych wnukach. I tak będzie do naszego końca.
Amen, dziadku, amen...
Ukochaj, proszę, Martynkę, Natalię, Laurę, Małgorzatkę, Sylwunię, Marysię, Wiktorię, Igę, Hanię, Weronikę, Majeczkę, Amelkę, Anielkę, Kasię, Alka, Piotrusia, Dominika, Mareczka, Stasia, Bruna, Czarusia, Stefanka, Mateusza, Oskarka... i wszystkie nasze, mądrzejsze o niebo, dzieci...
|