Powiem Ci tak...Mi też się wydawało, że to ode mnie się ludzie odwracają i traktują jak trędowatą...ale to gó...o prawda. My się trochę prosimy o takie zachowania. Bo to my się pierwsze alienujemy. Uwierz, że jak się przełamiesz i zrobisz krok w kierunku ludzi (przyjaciół, znajomych), wypad na kawkę, cokolwiek, to będzie to niesaowicie wielki krok. Mi się strasznie nie chciało, ale jak się gdzies ruszałam, to czułam ulgę, że mogłam o czymś innym porozmawiać, albo odwrotnie-powiedzieć, że czuję się do dupy i nie chce mi sie oddychać. Milczenie drugiej strony nie było najgorsze, a "otrząśniesz się", itp. Otwórz się na mamę. Powiedz jej, że Ci ciężko cieszyć się jej szczęściem, choć byś chciała. Ja Ci mogę zagwarantować (serio), że przyjdzie taki czas, że ten Twój mały braciszek/siostrzyczka wywoła nie jeden usmiech i to szczery na Twojej buzi:) Tak będzie. Tylko postaraj się nie zakładać z góry, że nie chcesz tego małego obywatela w Waszej rodzinie. To Twoje rodzeństwo i bedziesz jego wsparciem kiedyś. A może, przy "dobrych wiatrah" ono Ci bardzi pomoże. tego nie wiesz. Pozwól sobie na emocje pt. "zobaczę, czy mi bedzie fajnie z tym brzdącem". Nie myśl od razu, że na pewno bedzie przypominać o Twojej, a w sumie Waszej tragedii. Bo to tragedia równiez Twojej mamy. A wiem, bo moja mama mi powiedziała, "że jej serca pęka, że sraciła wnuczkę i traci mnie, bo choć jestem fizycznie, to mnie nie ma. I mój ból boli ją również, bo jestem jej dzieckiem". Ja zawsze mówię, że nie wolno nam na zawsze zamknąć się w swojej rozpaczy. Trzeba też otwozyć się na szczęście. Może nie szukac go i nie prosić, żeby przylazło, bo ono znajdzie swój najmniej spodziewany dla nas moment, aby rozgościć się w nas ponownie i pozwolić uśmiechac. Boli Cię, że mama jest w ciąży, ale pomyśl...Czy chciałabyś, aby zaznała tego bólu, który my w naszych sercach nosimy? I jeszcze raz powtórzę;) nie zakładaj, że w stosunku do tego dziecka będą Ci towarzyszyć tylko negatywne emocje. ale jeśli nie będziesz mówić o swoim strachu bliskim, to tak może się stać. A nigdy nie wiadomo, co czeka na tym swiecie tego małego człowieczka i jak bardzo możesz być mu kiedyś potrzebna.
A ta moja "mądrość" to taka nabyta. Wolałabym być "głupia". ale cóż...nie mam wpływu...W ogóle mamy mało wpływu na cokolwiek w naszym życiu.
p.s. Jakoś się wzruszyłam...
Mama Królewny Zuzi(*) i Księżniczki Natalki ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|