Dla mojego czterolatka od jakiegoś czasu śmierć jest codziennym tematem: "Mamusiu, a kiedy umarniemy?", "A czy ty umarniesz pierwsza?", "Czy w niebie są zabawki?"itd.itp. aż do poważnych pytań teologicznych (zatkało mnie): "A czy żołnierze, którzy przybili Pana Jezusa gwoździami, poszli do innego Nieba?". Oczywiście, mówi często o Hani, którą pamieta, mimo że miał tylko niecałe trzy lata, kiedy umarła. Ostatnio posyła jej przed zaśnięciem buziaki w górę...
Powiem Wam, że z jednej strony się cieszę, że to wszystko takie naturalne, ale z drugiej zdaje sobię sprawę, że Jerzyk jest "naznaczony" śmiercią siostrzyczki - zresztą, jak my wszyscy. Podobno dopiero osmio-dziewieciolatki są w stanie pojąć nieodwracalność śmierci. Jerzyk jeszcze nie rozumie, po co są cmentarze (dla niego to miejsce do zapalania świeczek). Boję się czasem, ze powiem mu za dużo jak na jego wiek np. o ciałku w tym grobie. Jak to mądrze wyczuć?
I jeszcze akcent prawie humorystyczny. My się staramy (mniej lub bardziej poradnie)zaprzyjażnić chłopaka z Jezusem jako Bliską Osobą, a tu jedna prosta kobiecina uraczyła kiedyś synka tekstem "Bozia zabrała siostrzyczkę". Oczywiście, był tym nadzwyczaj zainteresowany "Kto zabrał?!!" Na szczęście nie wracał potem do tematu.
Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam!
kasia, mama Hanulki (Z Miłości powstałaś - W Miłości przebywasz), a także Jerzyka i Stefka. http://haniamarkiewicz.pamietajmy.com.pl/
|