Wiem, że trochę minęło czasu od mojej ostatniej odpowiedzi, ale emocje były silniejsze bo teksty w stylu "musisz walczyć" itp. działają na mnie jak płachta na byka. Nie chcę absolutnie, żeby ktoś wziął to do siebie... To jakoś się nazywa w psychologii, kiedyś mój psychiatra o tym wspomniał, nikogo w każdym razie nie chciałabym obrazić... Ale nie o tym chciałam. Wczoraj byłam u siostry w szpitalu. Wyszłam z dołem. Wszystkie szpitale działają na mnie w taki a nie inny sposób, pewnie z racji tego, że tam gdzie miałam otrzymać pomoc złamano mi życie. Dzisiaj z nudów, ale i z powodu tego stresu, i doła zaczęłam szukać informacji na temat głupiego jaśka przy porodzie. I znalazłam link do porodu na wesoło (jakby, któraś miała ochotę to podaję http://www.dobramama.pl/pokaz/9069/Porod_na_wesolo/1 chociaż może nie powinnam, więc tutaj też z góry przepraszam). Tak mnie dziewczyny rozbawiły swoimi wpisami, że zaczęłam wierzyć w to, że może wcale nie byłoby tak źle i może warto spróbować. Hmmm... Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, może muszę zacząć czytać Wasze pozytywne posty, z tymi szczęśliwymi rozwiązaniami i to mnie przekona... Trzymam kciuki za wszystkie w odmiennym stanie (zawsze trzymałam). Ola - mama Zuzi Aniołka (*+16-08-2007)
|