Usłyszałam podczas mszy modlitwę za kobiety spodziewające się dziecka,
aby ten czas był czasem radosnego oczekiwania...Zastanawiam się czy możliwe jest radosne
oczekiwanie po stracie dziecka, na które się czekało w wielkiej radości i nadziei. Potem
kolejna myśl dlaczego nie...To trudne i istnieje jakiś opór wewnątrz, jakiś głosik który
mówi uważaj, nie ciesz się za wcześnie...Staram się go zagłuszyć, metodami mówię sobie że to
inna ciąża, inne dziecko... Biorę do ręki gazetę dla przyszłych mam...poprzednio mnie
fascynowała teraz to sterta bzdur, w dodatku trafiam na artykuł " Z wizytą u
Helenki" ...ma już rok, śledziłyśmy jej losy co miesiąc z moją mała w brzuszku, ale ona
nigdy nie będzie miała takich urodzin...Znowu się zrażam...nie oczekuję radośnie... Teraz
przychodzą myśli że może się coś stać, poprzednio nawet przez sekundę nie było
ich...Odganiam je, bo nie chcę już aniołków... Jestem na półmetku...mam marzenie żeby
było radośnie... mama Aniołka(25.04.2005r. 8tc) Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki
|