30 listopada moja roczna bratanica trafiła do szpitala.Była odwodniona i ważyła 7,4kg.Podejrzewali,że to jakieś bakterie w żołądku,bo przy tym często wymiotowała.Po 3 tyg.lekarze zdecydowali się na tomografię.Badanie wykazało...to świństwo-guz.W tym samym dniu(23.12.09) przewieźli Natasię do CZMP w Łodzi i natychmiast wykonali operację.Byłam pewna,że to koniec koszmaru,jaki przeszła nasza żabka.Mój brat czekał z moją bratową w wielkim strachu jeszcze dwa tygodnie na wyniki wycinka,ale ja przekonywałam ich(bo naprawdę tak czułam),że mnie już żadne wyniki nie interesują i nie istnieją dla mnie,bo jeśli wycieli lekarze to "świństwo",to już tylko może być dobrze.Minęły 2tyg.Lekarz powiedział:"to medulloblast IV stopnia".Wiecie,co w takiej chwili się czuje?Chce się krzyczeć,wejść na dach wieżowca i wykrzyczeć całemu światu-"dlaczego?",jeszcze raz otworzyć oczy i powiedzieć,że to zły sen.Lecz nie usłyszysz odpowiedzi,a ponowne otwarcie oczu tylko uzmysłowi Ci tą prawdę.Jestem mamusią od 11 miesięcy.Mając dziecko,inaczej się patrzy na świat i wiem,co czują rodzice,gdy dowiadują się,że ich dziecko jest bardzo chore. Dziś jest 9.01.10,Natalka leży nadal w szpitalu.Od wtorku będzie przyjmować chemię.Tak bardzo chciałabym usłyszeć od Was wszystkich,że naprawdę będzie dobrze,że już niedługo Natasia z moim Kubusiem będzie się bawić w berka,a za kilkanaście lat będzie zdrową studentką.Wierzę,że są dzieci,które dawno temu przezwyciężyły tą chorobę,a dziś jako dorośli ludzie,planują swoją przyszłość.Wierzę... izabela.d
|