nielot, ja nie wymagam, aby ludzie, którzy nie przeżyli tego, co ja, rozumieli, co czuję,
bo nie da się zrozumieć. pamiętam, jak rozpaczałam, kiedy mojej koleżance zmarł synek,
zastanawiałam się wtedy, że skoro ja to tak przeżywam, to co ona musi przeżywać.
dowiedziałam się 11 dni później, dowiedziałam się, że między wyobrażeniami a rzeczywistością
jest przepaść, zwyczajnie nie da się wyobrazić tej rozpaczy.
natomiast pewnych rzeczy
wymagam od otoczenia i wymagać będę. otóż wymagam akceptacji i szacunku dla naszej żałoby,
pamięci o naszych dzieciach. nie toleruję żałosnych rad w stylu "zamknij ten etap za
sobą i zacznij nowy, ja tak zrobiłam", "musisz przestać o tym myśleć", bo
skoro oni mogą nie myśleć, to my niby też i nie będzie tematu, uśmiech na gębie wykonany na
siłę ma chyba w ich mniemaniu uśmierzyć ból, nie wiem... nie wiem, co tam się kłębi w pałach
tych ludzi w momencie wypowiadania takich hasełek, ale wiem, że w tym momencie myślą tylko o
sobie, upraszczają sobie życie usuwając trudny temat w kąt, mając gdzieś, że przy okazji
koszą bezlitośnie nasze uczucia. od tych, którzy śmią twierdzić, że starali się mi pomóc
wymagałam tego, o czym napisałaś: nielot napisał(a): > Mogę jedynie starać się
zrozumieć, mogę pójść na grób, mogę pamiętać o dzieciach, których nie zdążyłam poznać...
Mogę wysłuchać, płakać razem i dać prawo do wszelkich emocji, jakie tylko moi znajomi
czują. > Niewiele mogę, ale chcę być przy nich.
widzisz, okazuje się, że można tak
do tego podchodzić. dziękuję Ci za to. szczęściarz z tej osoby, której okazujesz to, o czym
napisałaś
ostatnio usłyszałam (konkretnie przeczytałam na gg), że to obracanie się w
kręgu rodziców zmarłych dzieci to jakieś sekciarstwo. ta osoba (z najbliższej rodziny)
zarzuciła mi, że odizolowałam się od nich, a oni chętnie by mnie wsparli... teraz prawie po
roku chcą mnie wspierać, a wtedy dali mi kopa takiego, że wciąż zionę do nich nienawiścią o
takiej samej mocy jak wtedy. po tym rzeczywiście się odizolowałam, ale od ich bezmyślności,
bezduszności, nie wiem, w każdym razie od tego, co mnie tak strasznie raniło. a teraz mają
jakieś wyrzutki sumionka i mam wrażenie, że chcą sobie to marne sumionko mną wyczyścić, bo
nie jestem już w stanie uwierzyć, że robią to z myślą o mnie. w tej całej gadce na gg nie
było wzmianki o moim zmarłym synku... ------------------------ Krzyś 36tc ur.29.10.2008 zm.30.10.2008 Agnieszka ur.17.12.2009 Karolek zm...(16tc?) - ur.11.08.2013 21tc Jacuś ur.14.08.2014
|