Byłam na Waszym blogu. Przeczytałam wszystko i chciałabym
wysłuchać wszystkiego, czego nie napisałaś. Jeśli potrzebujesz słuchacza.
Bardzo.
...Moja znajoma urodziła chorego chłopca. Miał żyć kilka miesięcy, przeżył 2
lata. Jego choroba nie przebiegała dramatycznie. Przebieg miała łagodny. Chłpczyk ten nadal
ma swój pokoik. Umeblowany. Z zabawkami. Gdy Jego Mama tam wchodzi, obecność Chlopczyka
porusza anielski, wietrzny dzwoneczek przy lustrze - Chołpczyk się z Mamą wita... Jego
Rodzice, Dziadkowie i Wujek świętują radośnie kolejne rocznice Jego urodzin. On nie BYŁ. On
JEST z nimi. A Jego Mama nie BYŁA matką, lecz wciąż MA synka. Jest taka szczęśliwa, gdy o
Nim mówi. O tajemniczych podarunkach dla Niego, na Jego grobie. Niezwykła jest więź pomiędzy
tą Dwójką. Tak jakby stale siedział Jej na ramieniu uśmiechnięty synek w miniaturce, tylko
niewidzialny. Nie wiem, czemu Ci o tym piszę.. RADOŚĆ pomimo rozpaczy (a więc już nie
rozpacz), ISTNIENIE pomimo fizycznego braku (a więc jednak obecność) i NIEROZŁĄCZNOŚĆ - to
atrybuty tej Dwójki. Są wspaniali i ...godni nasladowania. Pisze o tym też mama Aniołka -
Zosieńki (28.08.2006 - 31.08.2006).
|