dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ARCHIWUM
Nie jesteś zalogowany!       

Dojrzałam do opisania mojej historii...Hits: 1060
sasha  
31-05-2006 15:33
[     ]
     
Wczoraj napisała do

mnie kozenka z pytaniem jak to się stało, że straciłam Dominisię. Zaznaczam Kasiu że

absolutnie nie czuję się urażona. Początkowo chciałam odpisać na maila ale poczułam, że

chyba już dojrzałam do opisania mojej historii na forum.
Zacznę od początku.
Na

wrzesień 2005 mieliśmy zaplanowany kościelny ślub (cywilny braliśmy rok wcześniej) więc od

lipca zaczęliśmy się starać o dziecko, o którym myśleliśmy od dawna ale chcieliśmy się do

tego dobrze przygotować. Udało się dość szybko bo już w październiku byłam w ciąży, kiedy

zobaczyłam dwie kreski na teście płakałam ze szczęścia ale to pewnie każda z Was doskonale

zna Mąż był wniebowzięty. Później była wizyta u lekarza i pierwsze USG, widok

dzidziusia machającego nóżkami i rączkami i kolejne łzy szczęścia...Nasze życie było

podporządkowane dziecku, zaczęło się planowanie jaki wózek kupić, na jaki kolor pomalować

pokój itd. Ciąża przebiegała bardzo dobrze ja też czułam się dobrze, żadnych mdłości.

Rodzinie powiedzieliśmy dopiero w Wigilię, gdy byłam w 3m-cu, żeby zrobić im niespodziankę,

były gratulacje, toasty, to były wspaniałe święta, bo nie wiedzieliśmy że nasze szczęście

potrwa jeszcze tylko 3 miesiące.
28 lutego poszliśmy z mężem na USG on pierwszy raz

widział maleństwo. Pani doktor wszystko pokazywała, serduszko, rączki, nóżki, główkę,

powiedziała że dziecko rozwija się prawidłowo tylko nie mogła dostrzec płci. To był

22tc.
25 marca robiłam badania, wyniki były idealne. Dzień później poczułam ból w

podbrzuszu ale słyszałam od lekarza, że to normalne. Nie trwał długo, więc nie martwiłam

się. Nie martwiłam się również tym, że czułam mniej ruchów od kilku dni ale to też podobno

normalne. Następnego dnia wieczorem bóle się powtórzyły i postanowiłam iść to sprawdzić. Już

wtedy wiedziałam, że coś jest nie tak. Bałam się wejść do gabinetu podświadomie wiedziałam

co usłyszę.
Najpierw badanie tętna dziecka, czekałam......i nic!
Badanie USG i nikt

już nie machał do mnie rączkami...........Oczy pełne łez, nie mogłam wydusić

słowa.........Usłyszałam przykro mi.......Skierowanie do szpitala.. I jeszcze miałam

powiedzieć to mężowi – nie musiałam rozpłakałam się a on już wiedział.
Potem

szpital kolejne USG i moje ciche prośby do Boga żeby tamta diagnoza okazała się pomyłką. Nie

okazała się...
Kroplówki, tabletki, urodziłam następnego dnia o 15:15. Bałam się spojrzeć

na moją córeczkę sama nie wiem dlaczego, teraz jestem zła na siebie o to. Ciągle pytam, co

ze mnie za matka skoro nie chciałam zobaczyć własnego dziecka, że go nie przytuliłam choć

przez chwilę..?
Okazało się że Dominisia przestała przybierać na wadze ok. 20 tyg..

Miała 31cm i tylko 400gram. Pytam: czy na usg w 22 tyg. nie można było tego zauważyć?


Nigdy nie pogodzę się z odejściem mojej córeczki.....Żadne dziecko mi jej nie zastąpi,

to ona jest naszym pierwszym, tak bardzo wyczekiwanym dzieckiem.
Mąż zajął się

załatwianiem formalności i podziwiam go, że miał tyle siły. Później dowiedziałam się, że

płakał przy tym jak dziecko...On też nie miał odwagi zobaczyć naszej córeczki, a może tak

podpowiedział mu rozsądek? Może bardziej by cierpiał? Ale czy można bardziej?
Długo

obwiniałam się, że może zrobiłam coś źle, może to dlatego że chciałam synka (ale przecież

kochałam to dziecko nie wiedząc kim jest), że powinnam pójść do innego lekarza...?

Przepraszałam męża za śmierć naszej córeczki...
Mój mąż odniósł sukces bo udało mu się

przekonać mnie, że nie ponoszę winy za śmierć Dominiki. Gdyby nie On....nawet nie chcę o tym

myśleć. Pomogła mi też rodzina mimo, że mieszkają ponad 100 km dalej. Najpierw była ze mną

mama potem przyjechała babcia. Dziękuję im, że wszyscy byli przy mnie. Czasem pomaga mi myśl

że, że Mała jest tam z moim dziadkiem i prababcią i ma dobrą opiekę....
Teraz jesteśmy na

etapie załatwiania dokumentacji medycznej, bo nikt nie powiedział mi jaki był powód,

„niby” nie robili Dominisi żadnych badań. Usłyszałam, że czasami bez powodu

dzieją się takie rzeczy ale czy cokolwiek dzieje się bez powodu? Może z tych dokumentów

czegoś się dowiem. Inaczej będzie mnie to dręczyło do końca życia.
Robimy też szereg

badań, bo mimo wszystko nadal marzę o dziecku, chociaż strasznie się boję...
Dla Ciebie

mój Aniołku(*)
i dla wszystkich Aniołków(*)
Ania 

Ania

mama Aniołka Dominisi (+29.03.2006) i Emilki (*27.08.2007)
http://www.nekropolia.pl/karta.php?id=955

  Temat Autor Data
*  Dojrzałam do opisania mojej historii... sasha 31-05-2006 15:33
  Re: Dojrzałam do opisania mojej historii... aniao3 01-06-2006 00:22
  Re: Dojrzałam do opisania mojej historii... zorka 01-06-2006 15:46
  Re: Dojrzałam do opisania mojej historii... Anka 01-06-2006 17:20
  Re: Dojrzałam do opisania mojej historii... marta4a 01-06-2006 21:47
  Re: Dojrzałam do opisania mojej historii... Joasia 09-06-2006 21:30
  Re: Dojrzałam do opisania mojej historii... agnieszkaP 12-06-2006 11:44
  Re: Dojrzałam do opisania mojej historii... kfiatek 09-01-2007 23:50
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora