To jest właśnie straszne w żałobie. Ja mam bardzo podobnie. Ostatnie lata bardzo ciężkie - problemy zdrowotne, walka o maleństwo... I tylko tak pamiętałam te lata i tak każdemu je przedstawiałam - jako bardzo ciężkie. Przeglądałam ostatnio album ze zdjęciami i uświadomiłam sobie, że pomimo tak wielu problemów, z którymi przyszło nam się borykać, było w ostatnich latach i wiele pięknych chwil. Naprawdę pięknych. Wiele marzeń udało się mi/nam spełnić. Ja na tych zdjęciach taka radosna, uśmiechnięta... To ten obecny smutek sprawia, że wraca wszystko co złe. To nie jest rzeczywisty obraz przeszłości. Do mnie potrafiły wracać wspomnienia jak ktoś mnie uraził, skrytykował. Słowa totalnie niezwiązane z moją tragedią, a pogłębiające ten żal i depresję. Teraz często przeglądam zdjęcia. Tragedię przeszłam 12 lat temu - wówczas też chciałam umrzeć,a jednak spotkało mnie tyle wspaniałych chwil. Teraz przeżywam kolejną tragedię, ale wspaniałe chwile muszą w końcu nadejść... Wiem to. Będę walczyć o przyszłość dla Synka w niebie i mojego męża. Niech Pani też powspomina te miłe chwile, na pewno było ich mnóstwo.
Ja również w tym całym smutku mówiłam, że chcę umrzeć, że żałuję że nie zginęłam w wypadku, że chcę zasnąć i się nie obudzić, że chcę być z Synkiem i się Nim zajmować. Życie za bardzo boli... Tak mówiłam. W zasadzie Pani historia uświadomiła jakie głupoty wygadywałam. Dostałam szanse na przyszłość. Przecież gdyby mnie zabrakło moi rodzice by tak cierpieli, mój mąż, brat... To było strasznie egoistyczne z mojej strony, przeprosiłam ostatnio mojego męża za tamte słowa. Wstyd mi za nie. Mój Syn jest w niebie, szczęśliwy. Jest również przy mnie, w moim sercu. A ja tu, na tym świecie...gdzie muszę uporać się z bólem, tęsknotą i wykorzystać czas. Po prostu. Choć tak bardzo to trudne.
Cieszę się, że mam wokół siebie wiele serdecznych osób, przy których mogę płakać i moje łzy ich nie dziwią, ale i mogę porozmawiać o "normalnym" życiu, bo to też bardzo potrzebne. Najgorzej zostać samą z własnymi myślami. Mam nadzieję, że ma Pani takie osoby wokół siebie.
Dużo siły. Pozdrawiam Panią serdecznie,
Patrycja
PM
|