wszystkiego najlepszego Syneńku, moja mała Bułeczka...czterolatek... i to wcale nie był łatwy dzień... chyba najgorszy ze wszystkich, tak mi się wydaje... nie pytam dlaczego bo wierzę że to miało jakiś sens którego ja nie rozumiem... chciałabym jednak aby ten sens stał się czytelny i zromumiały... źle mi, wyjątkowo źle...
mój młodszy synek uwielbia zabawy z cztero i pięciolatkami... i część mnie patrząc łudzi się że gdyby nie tracheo mogliby razem, ta druga część ma świadomość że to nie realne... do tego Szymek od piątku ma zapalenie gadła i krtani, temp. po 39,8 i wymioty... funkcjonuję podobnie jak z Tomim w szpitalu, a to wybudza wpomnienia i tę nadzieję, że mógłby żyć, że mógłby się zdarzyć cud, choć rozum wie że nie wyrasta nagle pół twarzy a drogi oddechowe nagle nie znajdą miejsca aby urosnąć i mieć miejsce aby rosnąć, reanimacje powodują niedotlenienie a z czasem "wadliwe" funkcjonowanie narządów wewnętrznych, że jedyne co mażna byłoby mu zaaplikować, o ile udałaby się kolejna reanimacja, to marfina, hydroksyzyna i inne środki uśmierzające ból na bazie lekkich narkotyków i czekać aż serce nie wznowi pracy albo aż mózg odmówi posłuszeństwa, co na jedno wychodzi... a jednak gdzieś tli się nadzieja...
zamiast tortu kwiatki... objad z rodzicami, bo chyba tylko oni pamiętają...
jest mi źle... wiem że się pozbieram do kupy ale teraz to mam masakrę... i chyba tylko Szymon sprawia że nadal cieszy słońce i jestem miła dla otoczenia... to dziecko ma jak jego brat ten wyjątkowy blask w oczach, który sprawia, że chce się żyć, który daje nadzieję, i sprawia że człowiek wierzy w słuszność tego co zrobił...
"Serce mam tylko jedno, które do Ciebie biegnie aż tam... kocham cię Bułeczko i tęsknię każdego dnia" buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|