U mnie 1 Listopada to był dzień wesoły zawsze-bo to moje urodziny .Teraz jest podobnie ,ze nienawidzę tego dnia-a co do gapiów - u mnie podchodzili i pytali i współczuli .A ile przyszło znajomych ,którzy nikogo nie mają na tym cmentarzu a specjalnie dla Hugusia przyjechali zapalić znicz.To było miłe. Linka napisał(a): > Dopiero teraz jestem w stanie o tym pisać. Tak jak większość zawsze lubiłam 1 listopada. Mąż namówił mnie na udział w mszy na cmentarzu. U nas wszyscy karnie stoją, nikt nie chodzi. Było jeszcze jasno więc ludzie się nam przyglądali (jesteśmy obcy). Jak ktoś szepcze do sąsiada patrząc na ciebie to znaczy, że mówi o tobie a nie, że jest to moja paranoja. Mój mąż niczego nie zauważał ale starsza córka prawie z płaczem prosiła żebyśmy już poszli. Wróciliśmy wieczorem licząc na spokój. Nigdy nie widziałam aby za plecami rodziny stawał ktoś i czytał tabliczkę, oglądał grób. Nas to spotkało. Przy grobach dorosłych nie było takiego przedstawienia. Stanowiliśmy rozrywkę dla gawiedzi.
> Czy wy też spotkałyście się z taka znieczulicą co do uczuć rodziców?
|