Izuniu, mój synek miał 4 miesiace, gdy umarł, a było to dawno temu, w 1980 roku, juz minęło 31 lat. Dobrze jednak pamiętam ten horror, zawalony świat, ból duszy niemal fizyczny i pytania, które sama sobie zadawałam: czy już zawsze będzie tak bolało? Przecież z tym nie da sie żyć. Takiego bólu nigdy sobie nie wyobrażałam, nie wiedziałam, że istnieje. A jednak... I mnie to spotkało? Wydawało mi sie, że tylko mnie. Dopiero po latach, gdy trafiłam na to forum, okazało się, ze nie tylko ja...Gdybym wtedy miała taką pomoc, jaką mamy na forum, byłoby o wiele łatwiej przetrwać najgorszy czas. Ale byłam sama i jakos powoli wyszłam na prostą. Tobie pomoże Twoja młodość. To atut. Ból z czasem zelżeje, nawet nie zauważysz,jak minie. Pozostanie żal, ogromna tęsknota, może niepogodzenie się z losem, ale życie musi iść naprzód, czy tego chcemy, czy nie. Nieraz będziesz upadać, i znów się podnosić, aż minie żałoba i powoli zaświeci słońce. Tak, wiem, łatwo powiedzieć...
|