P.S. Mój mąż dostał tę książkę do poczytania od koleżanki z pracy. Ja tak mam, że książki w zasadzie to nie czytam, a "połykam" ;) więc od razu się za nią zabrałam...jednak za pierwszym podejściem w tym miejscu rzuciłam w kąt, z myślą nikt mi nie będzie sugerował, że moje dziecko to jakiś ser ! wrrrrr... !!! i że mam sobie zrobić nastepne, by było mi lżej wrrrr...!!!! Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)
|