wiem,że leki nie sprawią że przestane czuc ten okropny ból,żal i tęsknote ktore mnie zabijaja...ale moja desperacja nie zna juz granic...czasami nie umiem juz płakać-poprostu nie mam siły...chyba juz skończyły mi się łzy...chyba wszystkie juz wypłakałam...teraz płacze bez łez juz..ale to jeszcze bardziej boli..chce zeby choć troche przestało tak bardzo boleć...chce sobie z tym wszystkim jakoś radzić...chce czuć-zrozumiec że moj Synek Był,że zaistniał,ze czułam jak kopie,jak sie wierci,jak rosnie... jak ma ochote na orzeszki ziemne.... a nie tylko to straszne uczucie,że Go już nie ma, nie bedzie, że Go nigdy ni zobacze, nie przytule, nie utule do snu, nie wyjde na spacer, nie zabawie, nie usłysze nigdy "Mamo Kocham Cie"...wiem,że sama nie dam sobie rady i bez pomocy innych nie pogodze sie ze śmiercią mojego ukochanego Synusia...mój ból mnie przerósł...nie mam siły na nic ani checi zadnych by chcieć cokolwiek....Kochamy Cie Synku[*]..gdybys dal nam jakos znac,ze jestes Tam szczesliwy...gdybys tylko mogł[*]...
Filipek ur/zm 19.01.2007r 23tc[*],
Mateuszek ur. 17.03.2008r 36tc,
Alanek ur 21.10.2012 39,6 tc!:o)
oraz Aniołek ktory umarł w brzuszku w 15 tc a o czym dowiedzialam sie w 18 tyg.zabieg 19.06.2015
spijci
|