Ja myślę, że ludzie o tym nie mówią. Tak jak nasza Oleńka nie umarło żadne znane mi dziecko żadnej mamy, ale co chwilę ktoś opowiada mi historię albo pisze o stracie. Jakby nagle nasza tragedia spowodowała, że ludzie nagle się odważają i zaczynają się nam zwierzać. Nawet tacy, którzy nie są z nami blisko. Albo opowiadają, że od iluś lat starają się i nic. To prawda, zrozumienie teraz jest najważniejsze. Teraz przyszło mi do głowy, że być może dlatego potrzebna jest grupa, może dlatego tak szukam, bo czuję przez te opowieści, że potrzeba mi kontaktu z takimi jak ja, że wtedy jest jakoś łatwiej. ----- Moja Oleńka (41tc) *+21.09.2012
|