zgadzam sie z dziewczynami.. ja choc nic nie przepowiadało, że moja Marysia umrze (do ostatniej chwili wszystko miało byc dobrze) dzień przed porodem modliłam się do Boga (tak na "zapas"), żeby to mnie zabrał, żeby moja Córeńka przeżyła.. Rozmawiałam z Bogiem błagając o cud... Gdy się wybudziłam z narkozy (cc) pozostał żal.. że może za mało się modliłam, że to moja wina... że przeze mnie, bo modliłam się żeby przeżyła, choc miało byc tak pięknie....
Sylwiu wszystkie się cieszymy z Twojego Szczęścia, ale zrozum, My wszystkie modliłyśmy się, a to że nasze Pociechy są w niebie, nie oznacza że "za mało".. przepraszam, ale mnie osobiście to troszke zabolało... panna nikt mama Aniołka Marysi +02.09.2008r. (32tc cc)
|