Dojrzałam..do tego aby założyć ten wątek..strach miesza się z radością - to 14 tydz ciąży blizniaczej!! Synka Jasieńka straciłam w 41 tyg ciąży w grudniu 2011 r...w kwietniu rozpoczęliśmy starania - w czerwcu ujrzałam dwie kreski - parę tyg ppozniej (6tydz ciąży) lekarz pokazał mi na usg dwa bijące serduszka..dwa serduszka..łzy lały sie rzewnie - nie z radości, ze strachu o dwa nowe życia..Pierwsza ciąża wzorcowa, a końcówka tak dramatyczna - przecież blizniacza to ta z grupy wysokiego ryzyka..Synek umarł mi w brzuszku z nieznanej przyczyny a czy te dzieci donoszę zdrowo?To bedzie mój cud - a własciwie dwa..Od początku jestem na L4, wsłuchuję się w swój organizm..na razie jedyną przeszkodą jest niewielki krwiak na macicy -powinien się wchłonąć..co dzień proszę Najwyższego aby znów nie odebrał mi tego co już podarował..Synka też proszę o opiekę nad ziemskim (mam nadzieję) rodzeństwem..W piątek jadę na usg dopplerowskie - trzymajcie kciuki!! Znacie ten strach przed położeniem się na leżance w czasie usg? serce mam wtedy "w gardle", cała drżę i modlę się aby znów nie usłyszeć słów - "nie bije serduszko"..Będzie mnie to prześladować do końca tej ciąży i pewnie moich dni.. Jak to tragicznie brzmi "ciąża wysokiego ryzyka"...Nie ma tego co przy ciąży z Jasiem - ogromnej radości, chęci wykrzyczenia całemu światu jaka to ja jestem szczęśliwa, tych fajerwerków, oglądania wózków, szukania nowinek w internecie..zamiast tego są oczy pełne łez i lęk czy tym razem na pewno mi się uda.. Ewelina; mama Aniołka Jasia urodzonego martwo w 41 tygodniu ciąży (*+25.12.2011)oraz ziemskich bliźniaków: Misia i Wojtusia (*13.02.2013) "Nic tak nie boli jak śmierć spełnionego marzenia"