Od śmierci mojej wymarzonej Nelusi minęło ponad 3,5 mies. a ja już dostałam zielone światło od ginekologa. Niby dobra wiadomość, ale ja się boję. Mimo tego, że bardzo pragnę dziecka, paradoksalnie najbardziej boję się starań. Tego, że będziemy się starać miesiącami i nic, tego, że mój organizm mnie znowu zawiedzie. Oprócz tego czuję się psychicznie gotowa do macierzyństwa, ale chciałabym, żeby to się stało poza mną, bez planowania i wyczekiwania tak, jak to się stało z Nelą. Zaczynam chyba już wpadać w schizy. Mam nadzieję, że żadnej z Was nie urażę tym wpisem. Nelitka (*)http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec401.htm Milenka (ur. i uratowana 22.08.2007)
|