Justyś, spokojnie. Ja wiem,że każdy krok w tył to taki zawód, bo człowiek się cieszy jak wariat nawet z malutkich postępów, a tu bach! Ale,że tak powiem, to że amelcia wróciła do respiratora, to nic takiego strasznego, bo baaardzo szybko sama oddychała, więc tak jak Lamia pisała,że już Mała poznała o co chodzi, i będzie chciała sama, bo bez rurki fajniej. a teraz ją proś, a jak nie słucha to każ jej oddychać i będzie słuchała. Mamy nie posłucha??
A co do informacji, to ja wieczorami, jak ok.20 dzwoniłam codziennie, to zawsze uzyskiwałam odpowiedzi na pytania, których np. zapomniałam zadać będąc. No chyba że dyżur miał ordynator rawicz...to nie pytałam, bo on zawsze nagadał się,że z prowadzącymi się rozmawia, ale i tak odpowiadał. Aparatura piszczy, nawet jak Malutka się rusza na przykład, wówczas saturacji dobrze nie zczytuje przez chwilkę, albo jak się z rurą "kłóci". Na ile oddechów ma ustawiony respirator? pewnie na kilka,aby tylko jej pomóc troszeczkę, a nie całkiem za nią pracować. Takimi najważniejszymi parametrami są SATURACJA i jeżeli jest na respi, to ilość oddechów "dorzucana" przez maszynkę do jej własnych. Jak będzie na samym tlenie, to jakie jest stężenie teo tlenu (w powietrzu atmosferycznym jest 21%), więc im mniej jej trzeba dorzucić, tym lepiej. "schodzennie" ze sprzętu potrafi trochę potrwać, bo bywa,że są 2 kroki do przodu, a za chwilę 1 w tył. Jak młoda schodziła z respi, albo CPAP-u, to nawet co godzine dzwoniłam. Jest na dobrej drodze. Niech tylko to oddychanie załapie i "jesteście w domu",że tak powiem.
Powodzonka.Cały czas jestem z Wami serduchem. "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|