Dakoto, To wszystko całe Twoje cierpienie i to emocjonalne
(które jeszcze będzie) i to fizyczne - to wszystko to wielki koszmarny "sen",
"sen" który stał się rzeczywistością. Spotykają ludzi w życiu różne sprawy,
różne problemy, ale z tego co napisałaś ze sposobu w jaki zostałaś potraktowana - dla mnie
to zupełne okrucieństwo. Czyż nie lepiej byłoby zrobić cesarkę ? Nie wiem może się mylę,
może były inne względy, które nie pozwalały na to. Ale tamten ból masz już za sobą.
Teraz walka z tym który trawi każdą komórkę ciała. Niektórzy mówią że czas leczy
rany. Ok, ale każde inaczej i u każdego inaczej. Chciałabym Cię jednak prosić żebyś nie
traciła nadziei. NIGDY Ja mam 37 lat w tamtym roku urodziłam mojego synka, zmarł po 5
dniach. Był wcześniaczkiem a ja miałam zatrucie ciążowe. Urodził się w 30 tc. Też miałam
do siebie wiele pretensji. We wrześniu minie rok odkąd nie ma Marcelka. Bardzo za
nim tęsknię I dla niego także będziemy się starać o rodzeństwo. Moja ciocia urodziła
w wieku 44 lat swoje 5 dziecko, trzecie też jej zmarło a każda ciąża u niej to prawie utrata
życia. Trzeba bardzo bardzo mocno wierzyć i jeszcze bardziej się modlić. Tak myślę.
napisz jeśli masz ochotę etja@op.pl pozdrawiam cię serdecznie a dla Twojej
córeczki światełka **************** ********************* *********************
|