Kasiu rozumię co czujesz. Ja
miałam podobną diagnozę. powiedziano mi w 16 tyg. że mam małowodzie i że dziecko nie ma
szans. Proponowano aby przeprowadzić amnioinfuzję. Na początku nie chciałam, bo wiedziałam
że może dojść do zakarzenia, ale po rozmowie z dziewczyną która zdecydowała się na ten
zabieg i pomogła swojemu dziecku - zgodziłam się. Amnioinfuzję miałam robioną w Rudzie Sl.
na szczęście się udało, nie doszło do zakarzenia ale po dodaniu wód dowiedziałam się jeszcze
innych wad dzidzusia. Dyskretnie proponowano w szpitalu abym zakończyła ciąże, bo nie ma
szans - ale ja wierzyłam do końca że będzie dobrze, nie pozwoliłam aby moje dzieciątko
cierpiało. Liczyłam się z tym, że po urodzeniu odejdzie ode mnie, ale miałam ją pod swoim
sercem 9 miesiecy, zrobiłam wszystko co mogłam, niestety Malwinka żyła tylko 17 godz, a może
aż 17 godz bo lekarze ciągle mówili, że umrze jeszcze w moim brzuszku albo zaraz po
urodzeniu. Ja miałam tyle szczęścia że widziałam i tuliłam moją kruszynkę. I tego nie
zapomnę do końca życia. Kasiu nie miej do siebie żalu, zrobiłaś wszystko co mogłaś, to nie
twoja wina że doszło do zakarzenia, ty chciałaś dobrze. Pamiętaj twój Aniołek cię widzi -
bądż dzielna - bo jemu będzie smutno. I wierz w to, że kiedyś się zobaczycie. Trzymaj się
cieplutko JoannaS
|