Bardzo załuje, ze nie przytuliłam
Piotrusia po smierci. Bylismy chyba w szoku, bo w pol godziny spakowalismy sie i ucieklismy
do Krakowa. Teraz Remek mowi, ze bylby gotow go wykopac byle tylko moc go jeszcze raz
przytulic, ale wtedy wydawalo nam sie, ze tak bedzie lepiej, ze przeciez "tam" i
tak nie ma juz naszego synka. ze tego nie potrzebujemy... Wrocilismy za 3 dni na pogrzeb.
Chcialam jeszcze zbaczyc go w trumnie, ale maz powiedzial, ze lepiej nie...a teraz mi sie to
sni. Sam pogrzeb byl piekny. Bylo duzo ludzi, kwiaty i wszystko jak nalezy:). Bardzo bylo
mi to potrzebne, inaczej nie moglam Piotrusia "uczcic" a chcialam zeby wszyscy
sie dowiedzieli jaki byl dla nas wazny. Wierze w madrosc tradycji w rytualy. Ale czarnych
ubran nie nosilam. Za to przestałam o siebie dabac- takie symboliczne posypypywanie glowy
popiolem. Dopiero pol roku "po" (mniej wiecej) zaczelo mi sie chciec. To byl tez
dla mnie sygnal, ze zaloba ma sie ku koncowi.
|