AR-SA">Napisałam ten post po śmierci dwóch dziewczynek, po rozmowie z ich mamami. A dziś
pomyślałam, że właściwie nic się nie zmieniło i dla otoczenia zawsze rozpaczamy za mało/za
dużo...
mso-bidi-language: AR-SA">"Zapytałam o to na spotkaniu Agęblues i Jolę. Czy zdarzyło im
się spotkać z opinią, że są za mało zrozpaczone. Potwierdziły. Pamiętam, że kiedy
po śmierci Natalii zaczęłam się spotykać z ludźmi, część była zdziwiona, że tak dobrze
się trzymam. Moja przyjaciółka myślała, że jestem na antydepresentach. Inna znajoma na
czyjeś pytanie o mnie odpowiedziała, że mam się zadziwiająco dobrze, że myślę już o
kolejnym dziecku. A wszystko to w czasie, kiedy byłam o kilka kroków od samobóstwa,
kiedy po raz pierwszy w życiu pomyślałam, że właściwie można by to zrobić, że
/>czego się bać? Kidy dzień zaczynał się myślą, że Natalii już nie ma i płaczem, i tak
samo się kończył. Kiedy nie miałam siły ubrać się. I tylko spotykając się z ludźmi
potrafiłam się jakoś spiąć i funkcjonować na pozór normalnie, rozmawiać o nieistotnych
rzeczach, a z czasem nawet roześmiać się z dowcipu. Ukoronowaniem było stwierdzenie
innej znajomej, że po mnie to wszystko spływa jak po psie.
I tak się
zastanawiam z czego to wynika? Może śmierć dziecka jest czymś tak niewyobrażalnym, że
ludzie oczekują, że po tym można tylko 24 godziny na dobę wyć? A może biorą to
wyobrażenie z filmów, które ze względów czysto warsztatowych pokazują rozpacz w
skondensowanej i najbardziej malowniczej formie? Czy gdyby ludzie zobaczyli jak Paweł
zbiera mnie zaryczaną i zagluconą z podłogi to by ich to satysfakcjonowało? Czy
oczekują, że tak samo będę się zachowywać na ulicy, u kogoś w domu, w pracy czy w
knajpie? Czy widok ze spotkania grupy wsparcia dla rodziców po stracie, gdzie
płaczemy, ale też śmiejemy się, czy rozmawiamy o bzdetach byłby dla nich szokujący?
Czy oczekiwali, że zawsze już - w każdym razie długo- będę wyglądać tak jak na
/>pogrzebie, gdzie Paweł musiał mnie podtrzymywać, bo co chwila traciłam równowagę?
style="mso-special-character: line-break" />
/>
|