Wiadomość od Boga - tak, kara, nauczka - chyba nie. | Hits: 330 |
|
Nika07  
16-09-2014 12:38 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony] [Rozwiń temat] [Subskrybuj]
|
Wczoraj powiedziałam o swoich wątpliwościach mężowi. I bardzo dużo mi to dało, zrobiło mi się lżej i jakby jaśniej w głowie i w sercu. Doszliśmy do wniosku, że tak naprawdę,to rzeczywiście nie Bóg zesłał nam to cierpienie, a towarzyszył nam i ciągle nas wspierał. W tym wszystkim dostaliśmy tyle dobrego: Dzięki temu, że wynik amniopunkcji był dobry, nie musieliśmy podejmować tej najtrudniejszej decyzji i miałam choć troszkę czasu, żeby cieszyć się ciążą i nawiązać więź z Antosiem. Teraz, kiedy już zobaczyłam nasze dziecko, cząstkę mnie samej, już wiem, że nie mogłabym podjąć decyzji o terminacji. Taka pewność to skarb. Na 15 lipca miałam termin kontrolnego przyjęcia do szpitala. Prawdopodobnie wtedy Antoś już by nie żył i musiałabym przeżyć traumę porodu martwego dziecka. Trafiłam do szpitala wcześniej, dzięki temu lekarze w porę zareagowali i zrobili cesarkę. Mogłam spędzić z małym choć te 1,5 dnia, dotknąć go, potrzymać za rączkę. Jego narodziny były wydarzeniem pełnym strachu i niepokoju, ale też nadziei i jednak radości. W tym całym dramacie, który nas spotkał Bóg zadbał o to, byśmy nie dostali więcej niż możemy udźwignąć. Bo nie uniosłabym ciężaru terminacji i porodu po śmierci Małego. Trudno mi się jeszcze pogodzić z cierpieniem Antosia, chyba najtrudniej. Ale Bóg inaczej rozumie sens cierpienia. Jezus też przyszedł na świat żeby cierpieć. Antoś może jest szczęściarzem, że tak szybko trafił do nieba? Może był na tyle wyjątkowy, że Bóg chciał go mieć przy sobie? My teraz mamy swojego świętego w niebie, naszego Aniołka.
Przepraszam za taki długi wywód, ale jak piszę, to mi się to wszystko jakoś układa. I może komuś też się coś rozjaśni... Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014
|
|
:: w górę ::
|