czytam od dluzszego czasu i...nie wiem co tak naprawde napisac...po smierci Maksia bylam zla,wsciekla...pytalam Boga dlaczego mi go zabrales...dlaczego? co zlego zrobilismy,ze nas taka kara spotkala? za jakie grzechy? dlaczego my ,ludzie ktorzy kochamy nasze dzieci,dajemy im wszystko co najlepsze...dlaczego? za co takie cierpienie?zawszesie uwazalam za osobe wierzaca...ale roznie to bywalo...od smierci Maksia zaczelam chodzic do kosciola, nie potrafie sie modlic,ale staram sie...byly momenty ze tracilam wiare,pytalam gdzie byl Bog,ze nie slyszal tych wszystkich modlitw o zdrowie jak moj synek byl w szpitalu...zwatpilam jak Maksio zmarl...ale pozniej pomyslalam...jak strace wiare strace wszytko...wierze ze moj synek jest w Niebie,jest szczesliwy,patrzy na nas i sie nami opiekuje i w to ze kiedys sie spotkamy...a wtedy juz bedziemy razem na zawsze.....to jest moje zdanie...kazdy ma prawo do swojego... pozdrawiam
mama Nicolki i Aniolka Maksia(*+01.11.2009-25.03.2011)
|