Pewnie tak jest, że jeśli by nie zdarzyła się w życiu wielu z nas jakaś tragedia, to by nas tu nie było. Ale to tak prosto nie wynika jedno z drugiego. To nie tak, że dziecko umarło po to, żeby ktoś zajął się taką a nie inną działalnością. Wtedy, kiedy ono umierało, nikt, nawet Bóg, nie wiedział, jak będziemy dalej z tym żyć. Czy znienawidzimy świat i Boga i będziemy próbować się tylko mścić, czy też będziemy próbować robić coś dobrego. Bóg nie zabrał kogoś po to, żeby przez to coś się stało. Dziecko nie „zapłaciło” za czyjeś zbawienie czy też za to, by ktoś kogoś mógł poznać. Śmierć dziecka nie była warta czegokolwiek. Nie taka jest kolejność wydarzeń. Nie płaci się za coś, co istnieje tylko hipotetycznie i może nigdy się nie wydarzyć. To ci, którzy pozostali próbują sobie radzić ze swoim cierpieniem, szukają sensu swojego cierpienia i nadają mu taki sens, jaki potrafią.
|